poniedziałek, 14 października 2013

Rodział 1

Ohoho, jarzycie, że aż oczy mi się kleją przez wpatrywanie się w monitor? Adi męczył mnie o "miniaturkę". Wyszło opowiadanie na parę rozdziałów, ale cóż... W każdym razie ^ ^ W tym opku występują wszyscy autorzy, o których możecie poczytać w zakładce "Autorzy". Tylko trochę starsi xD Dobra, nie zanudzam więcej i zapraszam na lekturę dzieła MESS! Chce dużo komentarzy, albo już nigdy nic nie dodam *^* Szantaż, hehszki ♥
ps. ściągnęłam wiele scenek, wypowiedzi z innych blogów itp. To tylko okazanie autorowi jak bardzo w moich oczach jest zajebisty.

~~~~

Zimny powiew uderzył w Adriana, a dym, który momentalnie wyleciał z jego ust uwiesił się na sylwetce chłopaka jakby chciał odwzorować jego kształt i nadać mu własne życie. Mimo to chwilę później wiatr znów dał o sobie znać i wyrwał papierosa z rąk mężczyzny. Z jego ust już miało wyrwać się przekleństwo, kiedy usłyszał za sobą delikatny chichot. Prędko obrócił się na jednej nodze i zastygł w zdziwieniu.
Stała przed nim, z zadziornym uśmiechem na twarzy. Wpatrująca się w niego z wyższością w oczach. Wydoroślała, wyładniała, a mimo to była taka sama jak jedenaście lat temu.
    - Zdziwiony? - Zapytała rumieniąc się lekko. Odwróciła wzrok i przybliżyła się do mężczyzny. Ten uśmiechnął się rozczulająco i objął o parę naście centymetrów mniejszą dziewczynę.
    - Jak mógłbym, blondi?
    Serce Aśki momentalnie mocniej zabiło. Tak dawno nie słyszała by ktoś ją tak nazwał. Blondi należało, od zawsze na zawsze, tylko do Adriania. I tylko on potrafił powiedzieć to w tak wyjątkowy sposób.
    Dziewczyna dziękowała Bogu, że przynajmniej jest zimno. Mogła tym wytłumaczyć rumieńce pojawiające się na jej policzkach.
    - Więc... Co tam?
    Miał ochotę uderzyć się w głowę za tak inteligentne pytanie, ale Aśka wcale nie była od niego lepsza, o czym przekonał się dość szybko.
    - Okej.
    - Jak było w Anglii? Słyszałem, że nieźle nabroiłaś. - Zaśmiali się wspólnie. Adrian wyjął z kieszeni paczkę papierosów i włożył jednego do ust.
    - Tak właściwie to nawet mi się podobało. Całkiem ciekawe przeżycie, jeśli mam być szczera.
    Znalazłam wielu nowych przyjaciół i tak dalej. W każdym razie nie żałuję. - Uśmiechnęła się nieśmiało wkładając dłonie do kieszeni. - Ty palisz?
    - Dziwne, nie? Tak długo konfiskowałem fajki, aż sam się uzależniłem.
    - Święty Adrian? Obrońca potępionych i tak dalej? - Spojrzała na niego z błyskiem w oku, kiedy po raz kolejny zimny sobotni wiatr dał o sobie znać.
    - Może wejdźmy do środka zanim totalnie mi tu zamarzniesz. - Adrian wyrzucił niedopalonego papierosa w stertę śniegu i chwycił towarzyszkę za plecy. - Ścięłaś włosy! - Stwierdził czując jak końcówki dotykają jego dłoni. Zaintrygowany złapał dziewczynę za ramiona i obrócił ją wokół jej osi. - Wow, rzeczywiście strasznie się zmieniłaś!
    Aśka mocno wstrząśnięta takim zachowaniem stała jak wryta.
    - Czy ty kiedyś dorośniesz? - Zachichotała słodko zakrywając szeroki uśmiech za dłońmi. Kiedy już wszystkie emocje umknęły z jej umysłu została zaprowadzona przez swojego „towarzysza broni” do stolika.
    Adrian odsunął dziewczynie krzesło po czym sam zasiadł po przeciwnej stronie. Podał koleżance menu, a jako, że tylko jeden egzemplarz przysługiwał na stolik musiał czekać, aż dziewczyna skończy. Co jednak nie chciało nadejść.
    - Zdecyduj się, kurwa! Jeszcze trochę, a zapuszczę tutaj korzenie - jęknął łapiąc się bezradnie za brzuch. Czuł jak kiszki z impetem grywają walca w jego wnętrzu.
    Aśka jednak zbyt mocno pochłonięta przez tysiące deserów nie zwracała uwagi na głodne stworzenie naprzeciw niej. Przygryzła seksownie dolną wargę co prawiło, że w Adrianie obudziło się stare pożądanie.
    - Kocham jak to robisz – Stwierdził opierając brodę o dłoń. Te cztery proste słowa oderwały wzrok blondynki od menu. Ponownie na jej twarzy zawitał rumieniec, lecz tym razem zbytnio jej to nie przeszkadzało. Uniosła delikatnie brwi, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Miała stanowczo zbyt białe zęby.
    - Już wybrałam.
    - No ja myślę.
    Podała chłopakowi wielkie, oprawione w czarną skórę menu. Kiedy już oboje mieli z góry ustalone co będą dziś jeść, a było tego dużo, zawołali kelnera. Kobieta w średnim wieku przyjęła od nich zamówienia i szybko odeszła od stolika.
    Nim Adrian i Aśka rozkręcili rozmowę na ich stole pojawiły się dwa ogromne desery, dwa kawałki ciasta i miska truskawek w czekoladzie i śmietanie. Oczywiście ich skojarzenia od razu wyszły na jaw powodując salwy śmiechu.
    Oboje poczuli się jakby znów mieli po piętnaście lat. Rozmawiając i snując plany, które nigdy się nie spełniły. Znów mogli na chwilę być dziećmi.

    - Pychota. - Aśka poklepała się po brzuchu, kiedy zżarła wszystko co tylko się dało.
    - Kobieto, masz żołądek bez dna! - Adrian patrzył na całe to zejście w niedowierzaniu. Nie wierzył by ta istotka mierząca około metr sześćdziesiąt potrafi w siebie tyle wcisnąć.
    - No co, głodna byłam.
    Mężczyzna postanowił nie drążyć tematu. Dodatkowo zamówił jeszcze piwo dla ich dwójki i wyszedł zapalić.
    Zimne powietrze uderzyło w jego rozgrzane policzki. Poczuł jak skóra zaczyna go szczypać i palce drętwieć. Zapalił kolejnego dziś papierosa. Powoli delektował się gorzkim smakiem w ustach i zapachem otulającym całe jego ciało.
    Chyba pora rzucić to gówno, pomyślał gasząc peta.
    Aśka, która postanowiła zostać w środku, już sączyła swój napój. Adrian zaśmiał się pod nosem i zajął swoje miejsce. Uniósł kubeł piwa i upił z niego parę dość wielkich łyków. Zlizał pianę z warg doprowadzając blondynkę do pojawienia się kolejnego rumieńca.
    Byli już dorośli, mieli po dwadzieścia pięć lat, i trochę się zmienili, ale nadal czuli do siebie ten pociąg. Seksualny oczywiście.
    - Próbujesz mnie upić - Aśka wyprostowała się dopijając ostatnie łyki piwa. Przykryła pięścią usta i cicho beknęła. - Przepraszam.
    - Ja? Ciebie? Hah, nie ma takiej potrzeby. Sama robisz to wystarczająco dobrze.
    - Ha-ha-ha! - Zaśmiała się sarkastycznie. - Normalnie boki zrywać.
    - Ohoho, czyżby tleniona księżniczka poczuła się urażona? - Zaczesał ciemne włosy do tyłu i uśmiechnął się perfidnie. Aśka czuła jak jego wzrok przeszywa ją od środka jednak była zbyt dumna by sama go odwrócić. Kiedy wojna trwała kelnerka przyniosła jeszcze po dwa kufle piwa wprowadzając Adriana w zakłopotanie. Przecież nie składał dwa razy zamówienia.
    - Na mój koszt, księciu. - Puściła oczko, odgrywając się mężczyźnie za jego docinki. Oboje już zanurzyli się w chmielowym płynie, kiedy księżniczka zgrabnie oznajmiła, iż:
    - Tylko wiesz, zapomniałam portfela.

Zdruzgotany dwudziestopięcioletni mężczyzna zaglądał w swój portfel ze łzami w oczach. Pensja nauczyciela historii nie była zbyt pokaźna, a już w połowie miesiąca zaczynało brakować mu pieniędzy. To jednak nie przeszkadzało Aśce oskubać go do ostatniej złotówki. Kiedy wyszli z kawiarenki oznajmiła, że nadal jest głodna, i w każdej chwili może zemdleć z tego powodu. Całą uroczystość zakończono wizytą w kebabie, litrach coca-coli i całą masą opakować po chipsach.
Było zimno, morko, daleko od domu i bez kasy na autobus. Ale mimo wszystko Adrian bawił się świetnie, i wyglądało na to, że Aśka też.
Nagle Adi wyjebał się na lodzie upuszczając przy tym torbę i portfel, który niestety wylądował na ulicy.
Dziewczyna momentalnie zaczęła śmiać się na całego przyciągając przy tym uwagę innych przechodniów.
    - Dobra, koniec leniuchowania księciu. Wstawaj bo wyglądasz dość żałośnie. - złośliwie szturchnęła go butem, trzymając się za bolący od śmiechu but.
    Naburmuszył policzki i założył ręce na piersi po czym burknął:
    - Tyłek mnie boli i podłoga jest zimna.
    - Dramatyzujesz jak jakaś baba. - Oznajmiła przewracając oczami i podając rękę koledze. Nie wiedziała jednak jak bardzo tego pożałuje.
    Mężczyzna uśmiechnął się złośliwie i zamiast przyjąć pomoc, złapał dłoń dziewczyny i pociągnął ją w swoją stronę przez co wylądowała na nim. Zaśmiał się głośno zarażając przy tym ludzi przechodzących obok. Nawet najbardziej zgorzkniały dziad uśmiał by się z takiej sytuacji.
    Całkowicie odmienne było zachowanie Aśki. Miała już przecież kontakt z mężczyznami, dwadzieścia pięć lat doświadczenia życiowego, a ona nadal rumieni się jak jakaś głupia zakochana nastolatka.
    - Rozdziewiczyłaś mi tors. - Rzekł oskarżycielsko. - A jak zajdę w pozamaciczną ciążę!? Jestem jeszcze za młody! To nie czas na ustatkowanie się i macierzyństwo!
    Wyraz twarzy dziewczyny po prostu mówił wszystko. Zmarszczyła groźnie brwi i szybko poderwała się na równe nogi. Zamaszyście podeszła do chłopaka i całej siły uderzyła go w żebra. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Adrian już dawno leżał by martwy i sztywny jak kłoda. Chociaż sam kopniak równie dobrze by wystarczył.

Aśka jak to Aśka zamierzała zakończyć spotkanie po tylu latach wielkim bum! Namówiła Adriana, już bankruta, na wybranie trochę oszczędności z konta w banku i wyjścia na dyskotekę. Sobotnia noc nie mogła skończyć się przecież paroma miłymi słówkami i rozejściem się do domów.
Po tym jak ciekawski ochroniarz upewnił się, iż oboje są na sto procent pełnoletni zwolnił bramkę i wpuścił obojga do głośnego pomieszczenia pełnego masy ludzi. Aśka chwyciła swojego kolegę za rękę i bokiem sali kierowała się w stronę kibla. Biedak był tak zdezorientowany, że nie zauważył, iż dziewczyna wprowadza go do damskiej toalety. Staną przy drzwiach jak wryty, i kiedy już układał w głowie scenariusz jak potoczy się reszta nocy...rzucono w niego torebką. I to całkiem ciężką.
    - Co jest kurwa? - Zapytał sam siebie pytająco spoglądając na to jak Aśka znika za drzwiczkami naprzeciw luster.
    - Wyjmij z mojej torby taką białą cekinową sukienkę! - Krzyknęła rzucając na podłogę swoje dotychczasowe ciuchy. Lekko zdruzgotany Adi zatopił dłoń w czarnej skórzanej torbie i starał się rozpoznać wszystko po dotyku. W końcu poczuł opuszkami palców małe okrągłe błyskotki. Wyjął skrawek materiału i wrzucił go do kabiny, w której znajdowała się Aśka, po tym zaczął zbierać ciepłe ubrania z podłogi i wkładać je z powrotem do torebki.
    Nagle w kabinie pojawiła się lekko upita kobieta, już koło trzydziestki. Spojrzała pytająco na Adriana, lecz nie na długo. Zatkała usta dłońmi i zamknęła się w najbliższej drzwiom kabinie. Wiadomo jakie dźwięki wydawała ta jakże biedna istota spojona zbyt wielką ilością alkoholu.

    - Kurwa, co tu tak śmierdzi? - Aśka wyszła z łazienki. Była piękna. Krótka sukienka idealnie eksponowała jej długie szczupłe nogi i plecy. Włosy upięła niedbale w wysoki kucyk, który wesoło zamiatał w każdą stronę.
    - Przepraszam! - Krzyknęło to co najprawdopodobniej było sprawdzą tak niemiłych zapachów.
    Właśnie ta osoba wyrwała Adriana z transu. Oprzytomniał i grzecznie podał swojej koleżance torebkę. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i przystanęła przy lustrze. Wyjęła z torby parę kosmetyków, które natychmiast wylądowały w umywalce.
    Zaczęła od nakładania na twarz bardzo niewielkiej ilości pudru, później przyszła kolej na rzęsy, usta i policzki. Nie było to jakieś wielkie strojenie się. Zrobiła to wszystko raczej na odpierdziel, a mimo to wyglądała zachwycająco.
    - Może być? - Zapytała obracając się wokół własnej osi. Adi zdobył się tylko na lekkie pokiwanie głową co mu się niestety nie opłaciło. Zadowolona z siebie dziewczyna już chciała wychodzić, kiedy przypomniała sobie, że nadal stoi w kozakach. Spojrzała na swojego kolegę spod byka po czym wyjęła z torebki parę kremowych szpilek.
    Adrian jako wielki historyk był pewien, iż nawet Majowie nie byli w stanie tak inwestować w przestrzeń jak kobiety.
    Aśka jeszcze tylko schowała torbę pod umywalkę i tak samo jak weszła, złapała księcia za rękę i wyszła razem z nim.
    Od razu uderzyła w nich głośna muzyka, okrzyki ludzi i zapach najróżniejszych dirków. Światła migały tak często, że z trudem było cokolwiek dotrzeć, a mgła na unosząca się na poziomie kolan bardzo myliła, kiedy schodziło się ze schodów.
    Jednak kompletnie nic nie potrafiło zepsuć wszech ogarniających wszystkich zabawy.
    Aśka przysunęła usta do uszu Adriana i szepnęła:
    - Zatańczy pan? -
    Chłopak nie czekał na nic więcej. Pociągnął dziewczynę na parkiet, który zdawał się należeć tylko do nich. Poruszali się płynnie, mimo że osobno, ale nadal razem. Co chwila wychuchali śmiechem zagłuszanym przez głośną muzykę. Tańcząc tak do utraty tchu spędzili ponad godzinę. W końcu postanowili, że pójdą się czegoś napić. Jak się okazało przejście obok tylu ludzi było jeszcze bardziej męczące niż sam taniec pośród nich.
    W końcu, całkowicie pozbawieni energii znaleźli się przy barku.
    Usiedli, na o dziwo, wolnych siedzeniach i poprosili barmana by do nich podszedł.
    - Co podać? - Zapytał. Był to młody, przystojny mężczyzna, któremu jak widać bardzo odpowiadała praca w takim miejscu.
    Zanim Adrian zdążył otworzyć usta, Aśka już zamówiła.
    - Wszystko jedno, byle z wódką! - Krzyknęła dając barmanowi do zrozumienia, iż jest to sprawa życia lub śmierci.

Spragnieni, bez sił by o czymkolwiek rozmawiać po prostu siedzieli i czekali. Przy barze momentalnie pojawiło się bardzo dużo osób, więc wszystko się trochę przedłożyło. Gdy w końcu otrzymali wyczekiwane drinki od razu się ożywili.
Rozmawiali o głupotach, które nikomu zdrowemu na umyśle nie przyszły by na myśl.
Gdy nagle Adrian zauważył znajomą mu rudą szafę na głowę. Wychylił się trochę, a jego oczy przybrały kształt spodków. Zacisnął usta w cienką linię i wstał.
    - Olga. - Rzekł twardo czując jak emocje w nim buszują.
    Dziewczyna uśmiechnęła się uroczo, jednak gdy zauważyła znajomą jej twarz, cały jej urok umknął gdzieś daleko.
    - Oh, to tylko ty - mruknęła ze zrezygnowaniem. - Co za niespodzianka, Adi. - Prawie wypluła jego imię, które przesiąknięte było czystą niechęcią.
    - Idziemy. - Adrian warknął zaciskając pięści.
    -Co? Nie, nie wyda... - Nie dane jej było skończyć. Przerzucił dziewczynę przez bark, niczym worek ziemniaków wprawiając męską część widzów w euforie. Wszyscy wokoło gwizdali, nie licząc Aśki, która zaniepokojona od razu pobiegła za swoim towarzyszem.


    - Adrian, ty pierdolona szmato! To kurwa bolało! -
    Blondyn prychnął z ledwością powstrzymując się by nie splunąć na dziewczynę.
    - Po chuja żeś mnie tu przytargał!? Cholernie tu zimno! - Warknęła pocierając swoje ramiona. Nie była zadowolona z faktu, iż musi tłumaczyć się swojemu przyjacielowi w tak niesprzyjających warunkach. Jakby nie mógł zanieść jej do toalety? Ależ skąd, trzeba było wytargają ją na zaplecze gdzie śnieg sięga kolan i żadne światło, oprócz księżycowego, nie widziało tego miejsca.
    - Adi, kto to jest? - Usłyszała nieznajomy jej głos. Cała złość umknęła z jej twarzy, a zastąpiła ją ciekawość, która niemal natychmiast została zaspokojona.
    - Później ci wytłumaczę. - Warknął, skupiając całą swoją uwagę na rudowłosej.
    - Kto to? - Olga wychyliła się lekko chcąc dostrzec więcej szczegółów, jednak Adrian jej to uniemożliwił.
    - Później! - Krzyknął przywołując obie dziewczyny w stan bojowy. - Mogłabyś mi powiedzieć co tu robisz!?
    - No, stoję.
    - Jaśniej proszę.
    - Stoję w butach na podłodze.
    - Kurwa mać! Wiesz o co mi chodzi!
    Olga uniosła wysoko brwi w akcie rozbawienia.
    - Co mogę robić na dyskotece w środku nocy? Prawdopodobnie przyszłam się zabawić, choć istnieje alternatywna wersja, w której chce wszystkich zabić wsuwką do włosów. Wiesz w co chcesz.
    Adrian zacisnął dłonie w pięść tak mocno, że Aśka z daleka zauważyła jego białe kłykcie. Przestraszyła się lekko. Nigdy nie widziała, i nawet nie podejrzewała, by ten spokojny facet mógłby wyglądać tak wściekle, ale też nie znała do końca sytuacji, więc mimo wszystko, nie wtrącała się.
    - Wiesz, że nie możesz pić alkoholu! W połączeniu z twoimi lekami mogło by cię to zabić! - Krzyknął półgłosem nie chcąc przywołać ochroniarzy.
    - Nie piłam żadnego jebanego alkoholu! - Olga uniosła głos naburmuszając zarumienione od zimna policzki.
    - Nie, na pewno. Dobrze widziałem, że piłaś jakiegoś drinka!
    - To był soczek pomarańczowy!

2 komentarze:

  1. Wow... Moja droga Mess, jak zwykle.. Totalnie mnie zaskoczyłaś. Wchodzę sobie na bloga, najpierw czytam o autorach,potem o postaciach,przystępuję do czytania a tu... Właśnie, opowiadanie na zupełnie inny temat o.O myślałam,że pomyliłam linki czy coś.. Mimo tego,iż nie jest to (jak narazie) ff spodobała mi się fabuła i liczę,że akcja się rozwinie. Zaczęło się świetnie, spotkanie po latach, wspólne zachwyty ochy i achy, impreza,tańce i...własnie, co to za dziwna sytuacja? Nie powiem, Adrian ma branie ^^ aż dwie kobiety, był tak zajęty,że nie mógł z nimi obiema dojść do jakiegokolwiek porozumienia:D
    Wierzę,że wrócisz na swojego bloga a także,iż wena powróci razem z Tobą ;)
    Jeśli możesz - powiadamiaj mnie również o rozdziałach na tym blogu.
    Mnóstwa weny ! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. nie dawno przeczytałam twojego tamtego bloga i nie wiem kiedy go zostawiłaś ani najważniejsze DLACZEGO?! Tak bardzo chciałabym się dowiedzieć co będzie dalej... :( Ale rozumiem co to znaczy nie mieć pojęcia co napisać w nexcie. Życzę weny i wielkiego powrotu!!! ;)

    OdpowiedzUsuń

Klawiatura nie gryzie - zmotywuj mnie ;)