Ohoho, jarzycie, że aż oczy mi się kleją przez wpatrywanie się w monitor? Adi męczył mnie o "miniaturkę". Wyszło opowiadanie na parę rozdziałów, ale cóż... W każdym razie ^ ^ W tym opku występują wszyscy autorzy, o których możecie poczytać w zakładce "Autorzy". Tylko trochę starsi xD Dobra, nie zanudzam więcej i zapraszam na lekturę dzieła MESS! Chce dużo komentarzy, albo już nigdy nic nie dodam *^* Szantaż, hehszki ♥
ps. ściągnęłam wiele scenek, wypowiedzi z innych blogów itp. To tylko okazanie autorowi jak bardzo w moich oczach jest zajebisty.
ps. ściągnęłam wiele scenek, wypowiedzi z innych blogów itp. To tylko okazanie autorowi jak bardzo w moich oczach jest zajebisty.
~~~~
Zimny
powiew uderzył w Adriana, a dym, który momentalnie wyleciał z jego
ust uwiesił się na sylwetce chłopaka jakby chciał odwzorować
jego kształt i nadać mu własne życie. Mimo to chwilę później
wiatr znów dał o sobie znać i wyrwał papierosa z rąk mężczyzny.
Z jego ust już miało wyrwać się przekleństwo, kiedy usłyszał
za sobą delikatny chichot. Prędko obrócił się na jednej nodze i
zastygł w zdziwieniu.
Stała
przed nim, z zadziornym uśmiechem na twarzy. Wpatrująca się w
niego z wyższością w oczach. Wydoroślała, wyładniała, a mimo
to była taka sama jak jedenaście lat temu.
- Zdziwiony?
- Zapytała rumieniąc się lekko. Odwróciła wzrok i przybliżyła
się do mężczyzny. Ten uśmiechnął się rozczulająco i objął
o parę naście centymetrów mniejszą dziewczynę.
- Jak
mógłbym, blondi?
Serce
Aśki momentalnie mocniej zabiło. Tak dawno nie słyszała by ktoś
ją tak nazwał. Blondi należało, od zawsze na zawsze, tylko do
Adriania. I tylko on potrafił powiedzieć to w tak wyjątkowy
sposób.
Dziewczyna
dziękowała Bogu, że przynajmniej jest zimno. Mogła tym
wytłumaczyć rumieńce pojawiające się na jej policzkach.
-
Więc... Co tam?
Miał
ochotę uderzyć się w głowę za tak inteligentne pytanie, ale
Aśka wcale nie była od niego lepsza, o czym przekonał się dość
szybko.
- Okej.
- Jak
było w Anglii? Słyszałem, że nieźle nabroiłaś. - Zaśmiali
się wspólnie. Adrian wyjął z kieszeni paczkę papierosów i
włożył jednego do ust.
- Tak
właściwie to nawet mi się podobało. Całkiem ciekawe przeżycie,
jeśli mam być szczera.
Znalazłam
wielu nowych przyjaciół i tak dalej. W każdym razie nie żałuję.
- Uśmiechnęła się nieśmiało wkładając dłonie do kieszeni. -
Ty palisz?
- Dziwne,
nie? Tak długo konfiskowałem fajki, aż sam się uzależniłem.
- Święty
Adrian? Obrońca potępionych i tak dalej? - Spojrzała na niego z
błyskiem w oku, kiedy po raz kolejny zimny sobotni wiatr dał o
sobie znać.
- Może
wejdźmy do środka zanim totalnie mi tu zamarzniesz. - Adrian
wyrzucił niedopalonego papierosa w stertę śniegu i chwycił
towarzyszkę za plecy. - Ścięłaś włosy! - Stwierdził czując
jak końcówki dotykają jego dłoni. Zaintrygowany złapał
dziewczynę za ramiona i obrócił ją wokół jej osi. - Wow,
rzeczywiście strasznie się zmieniłaś!
Aśka
mocno wstrząśnięta takim zachowaniem stała jak wryta.
- Czy ty
kiedyś dorośniesz? - Zachichotała słodko zakrywając szeroki
uśmiech za dłońmi. Kiedy już wszystkie emocje umknęły z jej
umysłu została zaprowadzona przez swojego „towarzysza broni”
do stolika.
Adrian
odsunął dziewczynie krzesło po czym sam zasiadł po przeciwnej
stronie. Podał koleżance menu, a jako, że tylko jeden egzemplarz
przysługiwał na stolik musiał czekać, aż dziewczyna skończy.
Co jednak nie chciało nadejść.
- Zdecyduj
się, kurwa! Jeszcze trochę, a zapuszczę tutaj korzenie - jęknął
łapiąc się bezradnie za brzuch. Czuł jak kiszki z impetem
grywają walca w jego wnętrzu.
Aśka
jednak zbyt mocno pochłonięta przez tysiące deserów nie zwracała
uwagi na głodne stworzenie naprzeciw niej. Przygryzła seksownie
dolną wargę co prawiło, że w Adrianie obudziło się stare
pożądanie.
- Kocham
jak to robisz – Stwierdził opierając brodę o dłoń. Te cztery
proste słowa oderwały wzrok blondynki od menu. Ponownie na jej
twarzy zawitał rumieniec, lecz tym razem zbytnio jej to nie
przeszkadzało. Uniosła delikatnie brwi, a na jej twarzy pojawił
się szeroki uśmiech. Miała stanowczo zbyt białe zęby.
- Już
wybrałam.
- No ja
myślę.
Podała
chłopakowi wielkie, oprawione w czarną skórę menu. Kiedy już
oboje mieli z góry ustalone co będą dziś jeść, a było tego
dużo, zawołali kelnera. Kobieta w średnim wieku przyjęła od
nich zamówienia i szybko odeszła od stolika.
Nim
Adrian i Aśka rozkręcili rozmowę na ich stole pojawiły się dwa
ogromne desery, dwa kawałki ciasta i miska truskawek w czekoladzie
i śmietanie. Oczywiście ich skojarzenia od razu wyszły na jaw
powodując salwy śmiechu.
Oboje
poczuli się jakby znów mieli po piętnaście lat. Rozmawiając i
snując plany, które nigdy się nie spełniły. Znów mogli na
chwilę być dziećmi.
- Pychota.
- Aśka poklepała się po brzuchu, kiedy zżarła wszystko co tylko
się dało.
- Kobieto,
masz żołądek bez dna! - Adrian patrzył na całe to zejście w
niedowierzaniu. Nie wierzył by ta istotka mierząca około metr
sześćdziesiąt potrafi w siebie tyle wcisnąć.
- No co,
głodna byłam.
Mężczyzna
postanowił nie drążyć tematu. Dodatkowo zamówił jeszcze piwo
dla ich dwójki i wyszedł zapalić.
Zimne
powietrze uderzyło w jego rozgrzane policzki. Poczuł jak skóra
zaczyna go szczypać i palce drętwieć. Zapalił kolejnego dziś
papierosa. Powoli delektował się gorzkim smakiem w ustach i
zapachem otulającym całe jego ciało.
Chyba
pora rzucić to gówno, pomyślał gasząc peta.
Aśka,
która postanowiła zostać w środku, już sączyła swój napój.
Adrian zaśmiał się pod nosem i zajął swoje miejsce. Uniósł
kubeł piwa i upił z niego parę dość wielkich łyków. Zlizał
pianę z warg doprowadzając blondynkę do pojawienia się kolejnego
rumieńca.
Byli
już dorośli, mieli po dwadzieścia pięć lat, i trochę się
zmienili, ale nadal czuli do siebie ten pociąg. Seksualny
oczywiście.
- Próbujesz
mnie upić - Aśka wyprostowała się dopijając ostatnie łyki
piwa. Przykryła pięścią usta i cicho beknęła. - Przepraszam.
- Ja?
Ciebie? Hah, nie ma takiej potrzeby. Sama robisz to wystarczająco
dobrze.
- Ha-ha-ha!
- Zaśmiała się sarkastycznie. - Normalnie boki zrywać.
- Ohoho,
czyżby tleniona księżniczka poczuła się urażona? - Zaczesał
ciemne włosy do tyłu i uśmiechnął się perfidnie. Aśka czuła
jak jego wzrok przeszywa ją od środka jednak była zbyt dumna by
sama go odwrócić. Kiedy wojna trwała kelnerka przyniosła jeszcze
po dwa kufle piwa wprowadzając Adriana w zakłopotanie. Przecież
nie składał dwa razy zamówienia.
- Na mój
koszt, księciu. - Puściła oczko, odgrywając się mężczyźnie
za jego docinki. Oboje już zanurzyli się w chmielowym płynie,
kiedy księżniczka zgrabnie oznajmiła, iż:
- Tylko
wiesz, zapomniałam portfela.
Zdruzgotany dwudziestopięcioletni mężczyzna zaglądał w swój
portfel ze łzami w oczach. Pensja nauczyciela historii nie była
zbyt pokaźna, a już w połowie miesiąca zaczynało brakować mu
pieniędzy. To jednak nie przeszkadzało Aśce oskubać go do
ostatniej złotówki. Kiedy wyszli z kawiarenki oznajmiła, że nadal
jest głodna, i w każdej chwili może zemdleć z tego powodu. Całą
uroczystość zakończono wizytą w kebabie, litrach coca-coli i całą
masą opakować po chipsach.
Było
zimno, morko, daleko od domu i bez kasy na autobus. Ale mimo wszystko
Adrian bawił się świetnie, i wyglądało na to, że Aśka też.
Nagle
Adi wyjebał się na lodzie upuszczając przy tym torbę i portfel,
który niestety wylądował na ulicy.
Dziewczyna
momentalnie zaczęła śmiać się na całego przyciągając przy tym
uwagę innych przechodniów.
- Dobra,
koniec leniuchowania księciu. Wstawaj bo wyglądasz dość
żałośnie. - złośliwie szturchnęła go butem, trzymając się
za bolący od śmiechu but.
Naburmuszył
policzki i założył ręce na piersi po czym burknął:
- Tyłek
mnie boli i podłoga jest zimna.
- Dramatyzujesz
jak jakaś baba. - Oznajmiła przewracając oczami i podając rękę
koledze. Nie wiedziała jednak jak bardzo tego pożałuje.
Mężczyzna
uśmiechnął się złośliwie i zamiast przyjąć pomoc, złapał
dłoń dziewczyny i pociągnął ją w swoją stronę przez co
wylądowała na nim. Zaśmiał się głośno zarażając przy tym
ludzi przechodzących obok. Nawet najbardziej zgorzkniały dziad
uśmiał by się z takiej sytuacji.
Całkowicie
odmienne było zachowanie Aśki. Miała już przecież kontakt z
mężczyznami, dwadzieścia pięć lat doświadczenia życiowego, a
ona nadal rumieni się jak jakaś głupia zakochana nastolatka.
- Rozdziewiczyłaś
mi tors. - Rzekł oskarżycielsko. - A jak zajdę w pozamaciczną
ciążę!? Jestem jeszcze za młody! To nie czas na ustatkowanie się
i macierzyństwo!
Wyraz
twarzy dziewczyny po prostu mówił wszystko. Zmarszczyła groźnie
brwi i szybko poderwała się na równe nogi. Zamaszyście podeszła
do chłopaka i całej siły uderzyła go w żebra. Gdyby spojrzenie
mogło zabijać, Adrian już dawno leżał by martwy i sztywny jak
kłoda. Chociaż sam kopniak równie dobrze by wystarczył.
Aśka jak to Aśka zamierzała zakończyć spotkanie po tylu latach
wielkim bum! Namówiła Adriana, już bankruta, na wybranie trochę
oszczędności z konta w banku i wyjścia na dyskotekę. Sobotnia noc
nie mogła skończyć się przecież paroma miłymi słówkami i
rozejściem się do domów.
Po tym
jak ciekawski ochroniarz upewnił się, iż oboje są na sto procent
pełnoletni zwolnił bramkę i wpuścił obojga do głośnego
pomieszczenia pełnego masy ludzi. Aśka chwyciła swojego kolegę za
rękę i bokiem sali kierowała się w stronę kibla. Biedak był tak
zdezorientowany, że nie zauważył, iż dziewczyna wprowadza go do
damskiej toalety. Staną przy drzwiach jak wryty, i kiedy już
układał w głowie scenariusz jak potoczy się reszta nocy...rzucono
w niego torebką. I to całkiem ciężką.
- Co jest
kurwa? - Zapytał sam siebie pytająco spoglądając na to jak Aśka
znika za drzwiczkami naprzeciw luster.
- Wyjmij
z mojej torby taką białą cekinową sukienkę! - Krzyknęła
rzucając na podłogę swoje dotychczasowe ciuchy. Lekko zdruzgotany
Adi zatopił dłoń w czarnej skórzanej torbie i starał się
rozpoznać wszystko po dotyku. W końcu poczuł opuszkami palców
małe okrągłe błyskotki. Wyjął skrawek materiału i wrzucił go
do kabiny, w której znajdowała się Aśka, po tym zaczął zbierać
ciepłe ubrania z podłogi i wkładać je z powrotem do torebki.
Nagle w
kabinie pojawiła się lekko upita kobieta, już koło trzydziestki.
Spojrzała pytająco na Adriana, lecz nie na długo. Zatkała usta
dłońmi i zamknęła się w najbliższej drzwiom kabinie. Wiadomo
jakie dźwięki wydawała ta jakże biedna istota spojona zbyt
wielką ilością alkoholu.
- Kurwa,
co tu tak śmierdzi? - Aśka wyszła z łazienki. Była piękna.
Krótka sukienka idealnie eksponowała jej długie szczupłe nogi i
plecy. Włosy upięła niedbale w wysoki kucyk, który wesoło
zamiatał w każdą stronę.
- Przepraszam!
- Krzyknęło to co najprawdopodobniej było sprawdzą tak niemiłych
zapachów.
Właśnie
ta osoba wyrwała Adriana z transu. Oprzytomniał i grzecznie podał
swojej koleżance torebkę. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i
przystanęła przy lustrze. Wyjęła z torby parę kosmetyków,
które natychmiast wylądowały w umywalce.
Zaczęła
od nakładania na twarz bardzo niewielkiej ilości pudru, później
przyszła kolej na rzęsy, usta i policzki. Nie było to jakieś
wielkie strojenie się. Zrobiła to wszystko raczej na odpierdziel,
a mimo to wyglądała zachwycająco.
- Może
być? - Zapytała obracając się wokół własnej osi. Adi zdobył
się tylko na lekkie pokiwanie głową co mu się niestety nie
opłaciło. Zadowolona z siebie dziewczyna już chciała wychodzić,
kiedy przypomniała sobie, że nadal stoi w kozakach. Spojrzała na
swojego kolegę spod byka po czym wyjęła z torebki parę kremowych
szpilek.
Adrian
jako wielki historyk był pewien, iż nawet Majowie nie byli w
stanie tak inwestować w przestrzeń jak kobiety.
Aśka
jeszcze tylko schowała torbę pod umywalkę i tak samo jak weszła,
złapała księcia za rękę i wyszła razem z nim.
Od razu
uderzyła w nich głośna muzyka, okrzyki ludzi i zapach
najróżniejszych dirków. Światła migały tak często, że z
trudem było cokolwiek dotrzeć, a mgła na unosząca się na
poziomie kolan bardzo myliła, kiedy schodziło się ze schodów.
Jednak
kompletnie nic nie potrafiło zepsuć wszech ogarniających
wszystkich zabawy.
Aśka
przysunęła usta do uszu Adriana i szepnęła:
- Zatańczy
pan? -
Chłopak
nie czekał na nic więcej. Pociągnął dziewczynę na parkiet,
który zdawał się należeć tylko do nich. Poruszali się płynnie,
mimo że osobno, ale nadal razem. Co chwila wychuchali śmiechem
zagłuszanym przez głośną muzykę. Tańcząc tak do utraty tchu
spędzili ponad godzinę. W końcu postanowili, że pójdą się
czegoś napić. Jak się okazało przejście obok tylu ludzi było
jeszcze bardziej męczące niż sam taniec pośród nich.
W
końcu, całkowicie pozbawieni energii znaleźli się przy barku.
Usiedli,
na o dziwo, wolnych siedzeniach i poprosili barmana by do nich
podszedł.
- Co
podać? - Zapytał. Był to młody, przystojny mężczyzna, któremu
jak widać bardzo odpowiadała praca w takim miejscu.
Zanim
Adrian zdążył otworzyć usta, Aśka już zamówiła.
- Wszystko
jedno, byle z wódką! - Krzyknęła dając barmanowi do
zrozumienia, iż jest to sprawa życia lub śmierci.
Spragnieni, bez sił by o czymkolwiek rozmawiać po prostu
siedzieli i czekali. Przy barze momentalnie pojawiło się bardzo
dużo osób, więc wszystko się trochę przedłożyło. Gdy w końcu
otrzymali wyczekiwane drinki od razu się ożywili.
Rozmawiali
o głupotach, które nikomu zdrowemu na umyśle nie przyszły by na
myśl.
Gdy
nagle Adrian zauważył znajomą mu rudą szafę na głowę. Wychylił
się trochę, a jego oczy przybrały kształt spodków. Zacisnął
usta w cienką linię i wstał.
- Olga. -
Rzekł twardo czując jak emocje w nim buszują.
Dziewczyna
uśmiechnęła się uroczo, jednak gdy zauważyła znajomą jej
twarz, cały jej urok umknął gdzieś daleko.
- Oh, to
tylko ty - mruknęła ze zrezygnowaniem. - Co za niespodzianka, Adi.
- Prawie wypluła jego imię, które przesiąknięte było czystą
niechęcią.
- Idziemy.
- Adrian warknął zaciskając pięści.
-Co?
Nie, nie wyda... - Nie dane jej było skończyć. Przerzucił
dziewczynę przez bark, niczym worek ziemniaków wprawiając męską
część widzów w euforie. Wszyscy wokoło gwizdali, nie licząc
Aśki, która zaniepokojona od razu pobiegła za swoim towarzyszem.
- Adrian,
ty pierdolona szmato! To kurwa bolało! -
Blondyn
prychnął z ledwością powstrzymując się by nie splunąć na
dziewczynę.
- Po
chuja żeś mnie tu przytargał!? Cholernie tu zimno! - Warknęła
pocierając swoje ramiona. Nie była zadowolona z faktu, iż musi
tłumaczyć się swojemu przyjacielowi w tak niesprzyjających
warunkach. Jakby nie mógł zanieść jej do toalety? Ależ skąd,
trzeba było wytargają ją na zaplecze gdzie śnieg sięga kolan i
żadne światło, oprócz księżycowego, nie widziało tego
miejsca.
- Adi,
kto to jest? - Usłyszała nieznajomy jej głos. Cała złość
umknęła z jej twarzy, a zastąpiła ją ciekawość, która niemal
natychmiast została zaspokojona.
- Później
ci wytłumaczę. - Warknął, skupiając całą swoją uwagę na
rudowłosej.
- Kto to?
- Olga wychyliła się lekko chcąc dostrzec więcej szczegółów,
jednak Adrian jej to uniemożliwił.
- Później!
- Krzyknął przywołując obie dziewczyny w stan bojowy. - Mogłabyś
mi powiedzieć co tu robisz!?
- No,
stoję.
- Jaśniej
proszę.
- Stoję
w butach na podłodze.
- Kurwa
mać! Wiesz o co mi chodzi!
Olga
uniosła wysoko brwi w akcie rozbawienia.
- Co mogę
robić na dyskotece w środku nocy? Prawdopodobnie przyszłam się
zabawić, choć istnieje alternatywna wersja, w której chce
wszystkich zabić wsuwką do włosów. Wiesz w co chcesz.
Adrian
zacisnął dłonie w pięść tak mocno, że Aśka z daleka
zauważyła jego białe kłykcie. Przestraszyła się lekko. Nigdy
nie widziała, i nawet nie podejrzewała, by ten spokojny facet
mógłby wyglądać tak wściekle, ale też nie znała do końca
sytuacji, więc mimo wszystko, nie wtrącała się.
- Wiesz,
że nie możesz pić alkoholu! W połączeniu z twoimi lekami mogło
by cię to zabić! - Krzyknął półgłosem nie chcąc przywołać
ochroniarzy.
- Nie
piłam żadnego jebanego alkoholu! - Olga uniosła głos
naburmuszając zarumienione od zimna policzki.
- Nie, na
pewno. Dobrze widziałem, że piłaś jakiegoś drinka!
- To był
soczek pomarańczowy!
Wow... Moja droga Mess, jak zwykle.. Totalnie mnie zaskoczyłaś. Wchodzę sobie na bloga, najpierw czytam o autorach,potem o postaciach,przystępuję do czytania a tu... Właśnie, opowiadanie na zupełnie inny temat o.O myślałam,że pomyliłam linki czy coś.. Mimo tego,iż nie jest to (jak narazie) ff spodobała mi się fabuła i liczę,że akcja się rozwinie. Zaczęło się świetnie, spotkanie po latach, wspólne zachwyty ochy i achy, impreza,tańce i...własnie, co to za dziwna sytuacja? Nie powiem, Adrian ma branie ^^ aż dwie kobiety, był tak zajęty,że nie mógł z nimi obiema dojść do jakiegokolwiek porozumienia:D
OdpowiedzUsuńWierzę,że wrócisz na swojego bloga a także,iż wena powróci razem z Tobą ;)
Jeśli możesz - powiadamiaj mnie również o rozdziałach na tym blogu.
Mnóstwa weny ! :3
nie dawno przeczytałam twojego tamtego bloga i nie wiem kiedy go zostawiłaś ani najważniejsze DLACZEGO?! Tak bardzo chciałabym się dowiedzieć co będzie dalej... :( Ale rozumiem co to znaczy nie mieć pojęcia co napisać w nexcie. Życzę weny i wielkiego powrotu!!! ;)
OdpowiedzUsuń